Imigranci w Calais: Czy Mariusz Pudzianowski ma rację? [SONDA]

  Problem z imigrantami, którzy przez francuski port próbują przedostać się na Wyspy Brytyjskie, istnieje już od dawna. Pierwsze zamieszki miały miejsce w 2001 i 2002 roku, kiedy zgodnie z decyzją ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Nicolasa Sarkozy'ego, został zamknięty obóz dla uchodźców Sangatte w Calais. Od tego czasu, uchodźcy przybywają do francuskiego portu i budują tam prowizoryczne obozy. Sprawa odbija się głośnym echem w mediach od jesieni 2014 roku, kiedy to setki nielegalnych imigrantów zaatakowały statki pływające do Wielkiej Brytanii.

  Wraz ze zbliżającą się zimą obóz powiększył się dwukrotnie i choć władze, Eurotunnel i przewoźnicy promowi zwiększają zabezpieczenia, wprowadzają dodatkowe środki w celu powstrzymania fali nielegalnych imigrantów, sytuacja się pogarsza i pozostaje nierozwiązana.

  Z jednej strony mamy uchodźców, którzy emigrują z własnych krajów, w większości z powodu prowadzonych tam wojen. Należą do nich imigranci z Syrii, Afganistanu, Erytrei i Afryki Północnej. Liczba imigrantów w Calais stale rośnie. Obecnie, władze francuskie szacują ich liczbę na 6 tysięcy osób.

  Z drugiej strony mamy przedstawicieli branży transportowej. Sytuacja w szczególności dotyka przewoźników i kierowców. Unie i stowarzyszenia zrzeszające przewoźników drogowych wielokrotnie apelowały do władz zarówno francuskich, jak i brytyjskich o zażegnanie kryzysu.

  Dzisiaj prowadzenie transportu do i z Wielkiej Brytanii nie jest rzeczą łatwą. Imigranci atakują samochody ciężarowe, kierowców. Zakradają się zarówno pod osłoną nocy, jak i w biały dzień. Kierowca powinien mieć oczy dookoła głowy, sprawdzać check-listy, a najlepiej w ogóle się nie zatrzymywać nawet w oczekiwaniu na prom lub wjazd do Eurotunnelu.

  A tymczasem agresja ze strony imigrantów w obozie Calais w ostatnim czasie wzrasta. Uchodźcy napadają na kierowców, grożą, używając noży, niszczą towary.

  Ostatni głośny incydent miał miejsce 23 stycznia, kiedy to ruch w Calais został zatrzymany, ponieważ 400 imigrantów zaatakowało port, a około 40 udało się dostać na pokład jednostki należącej do P&O Ferries, Spirit of Britain.

  Czarę goryczy przelewa fakt, że kierowcy i firmy przewozowe są karane za przewóz nielegalnych imigrantów w kwocie nawet 2 tysiące funtów za jednego imigranta zarówno dla kierowców jak i dla firmy.

  Mariusz Pudzianowski, strongman i zawodnik MMA, ale i właściciel firmy transportowej, umieścił wpis na Facebooku z kijem baseballowym, w którym poinformował, że tak zamierza bronić swoich naczep przeciwko imigrantom i stosować „przyśpieszoną naukę asymilacji”.

  W mediach wybuchła dyskusja, czy popularny Pudzian tak naprawdę broni swojego mienia i ma prawo do takich wypowiedzi, czy może jednak nawołuje do nienawiści.

Argumentując swoją wypowiedź, Mariusz Pudzianowski w ostrych słowach przekazał, że imigranci zniszczyli i rozkradli jego towar wart około 30 000 euro. Natomiast kierowca został zatrzymany przez policję na 48 godzin, ustanowiono kaucję w wysokości 5 000 euro, auto zostało zablokowane do wyjaśnienia, a sprawa trafiła do sądu.

Przeciwko Mariuszowi Pudzianowskiemu wpłynęło oskarżenie do Warszawskiej Prokuratury Okręgowej o nawoływanie do nienawiści.

Prokurator ma trzydzieści dni na decyzję i odniesienie się do ewentualnego wszczęcia postępowania przeciwko Mariuszowi Pudzianowskiemu. Zgłoszenie zostało złożone przez organizatorów kampanii „HejtStop”.

A Wy jak uważacie, czy Mariusz Pudzianowski powinien zostać ukarany za prezentowane przez siebie opinie? Dajcie znać, zostawiając komentarz na naszym profilu na Facebooku: https://www.facebook.com/promy24/posts/946247542119341